Każdy z nas ma jakieś hobby. Jedni uprawią sport, drudzy piszą wiersze, a jeszcze inni zbierają znaczki. Ja z zapałem zwiedzam świat. Czy traktuję nasze wyprawy tylko i wyłącznie jako hobby? Nie, dla mnie są czymś więcej.
Podróże to przygoda
Zwiedzanie z plecakiem nieznanego kraju, którego języka się nie rozumie. Niepewność tego co wydarzy się jutro i czy dotrzemy do wybranego celu. Testowanie dotychczas nieznanych dań, o których składzie nie ma się pojęcia. (W przypadku Pana Męża wybieranie potrawy to wielka loteria, podczas której w 95% trafi mu się coś niezjadliwego.) Bycie zdanym tylko na siebie bez telefonu do przyjaciela w postaci biura podróży, które jest odpowiedzialne za wycieczkę. Co to jest? Przygoda!
Podczas naszej pierwszej podróży nie towarzyszyły nam ani smartphony ani dostęp do internetu na każdym kroku, czyli udogodnienia, bez których dziś większość z nas nie potrafi funkcjonować. Mieliśmy za to plecak pełen do niczego niepotrzebnych konserw. Przez te 10 lat od naszej pierwszej wyprawy w 2006 roku wiele się zmieniło, a my wiele się nauczyliśmy – w większości na własnych błędach. Nasze wyprawy pozostały jednak w pewnej części bez zmian. Nadal dają nam zastrzyk energii z domieszką adrenaliny i są niezapomnianą przygodą, a moja druga połówka dalej dokonuje fatalnego w wyboru w zakresie kulinarnych doznań…;-).
Podróże to sprawdzian
Podczas naszej pierwszej wyprawy przekonaliśmy się o tym, że wspólny wyjazd to także wielka próba dla związku. Wynika to z tego, że podróże nie zawsze są łatwe i przyjemne oraz pełne zapierających dech w piersiach widoków. To czasem kilkunastogodzinna jazda rozklekotanym pociągiem lub busem na twardym siedzeniu, które dzielisz z większą ilością osób niż ustawa przewiduje. To też dni, kiedy dostajesz takiego rozstroju żołądka, że jedyne z czego się cieszysz to fakt, że drzwi do łazienki się zamykają lub, że w ogóle są. Trudne warunki czy niespodziewane sytuacje, którym trzeba wspólnie stawić czoła są niekończącym się testem na kompatybilność i umiejętność współpracy.
Podróże składają się z chwil, kiedy w kryzysowych sytuacjach pokrzyczycie na siebie, aby za chwilę stać się najbardziej zgranym zespołem, który będzie w stanie szybko rozwiązać napotkany problem. To momenty, gdy trzeba pomóc partnerowi zmierzyć się z własnymi lękami, np. podczas ataku klaustrofobii po środku jaskini. To czasem dni, kiedy nie wyglądasz ładnie, nie masz dostępu do prysznica i zamiast seksownego negliżu śpisz w warstwach ubrań i czapce, aby nie zamarznąć. Gorzej, gdy jest to twoja podróż poślubna 😉 .
To warunki, które znacznie odbiegają od scenerii randek czy weekendowych wyjazdów, prawda? ;-). Właśnie dlatego każdy wyjazd to próba naszych charakterów i idealny czas, aby się dobrze poznać. Z doświadczenia wiem, że warto podejść do tego egzaminu jeszcze zanim zaczniecie planować wspólną przyszłość. Jeżeli przetrwacie miesiąc poza domem spędzając ze sobą 24 na dobę, to wierzcie mi, jesteście dla siebie stworzeni.
Zawsze mówiłam, że zanim moje dziecko weźmie ślub będę je namawiała do zamieszkania z jego drugą połówką, aby mieli okazję się dobrze poznać i później niczego nie żałowali. Teraz trafniejszym pomysłem wydaje mi się wspólna samodzielnie zorganizowana wyprawa z ograniczonym budżetem.
Czym podróże są dla mnie dzisiaj, odkąd jestem żoną i matką?
Gdy byłam w ciąży moja Mama powtarzała mi, abym pamiętała o następującej zasadzie: „Nie zatrać siebie – najpierw bądź sobą, potem żoną, a dopiero na końcu matką.” Nie zrozumcie mnie źle, miłość do dziecka jest bezwarunkowa i przychodzi nam najłatwiej. Ono zawsze będzie stało dla nas na pierwszym miejscu. Musimy jednak zachować zdrowy balans. Jeżeli nie zadbamy o poczucie samospełnienia, to pozostałe sfery naszego życia również będą kuleć. Zaczniemy zaniedbywać nie tylko siebie, ale i partnera / partnerkę. Oczywiście nikt nie twierdzi, że znalezienie złotego środka jest łatwe. Wręcz przeciwnie, to ciężka codzienna praca. Jednym z moich sposobów na życie w zgodzie z tą matczyną mądrością są podróże.
Podróże to możliwość zachowania balansu
Ja -> Ja
Nasze wycieczki dają mi możliwość realizowania moich pasji: odkrywania świata, rozwijania organizacyjnego talentu, poznawania nowych ludzi oraz uzupełniania listy potraw, których na pewno nigdy nie zjem.
Ja -> Matka
Patrząc z perspektywy matki podróże to dla mnie czas dla rodziny. To idealna okazja do tego, aby nauczyć dziecko przystosowywania się do zmieniających się warunków. To także możliwość dostarczenia mu nowych bodźców, które wesprą jego rozwój i ukształtują charakter. To moja szansa na poznawanie naszej córki z innej, oderwanej od codzienności perspektywy. Podczas wyjazdów również proste rodzicielskie obowiązki wymagają dodatkowej dozy kreatywności i są ciekawym urozmaiceniem, np: zmiana pieluchy na spuszczonej desce klozetowej. Nawet płacz dziecka brzmi na wakacjach jakoś inaczej.
Ja -> Żona
Z Mężem podróżujemy razem od samego początku. Wyjazdy stanowią nieodłączny element naszego życia. Kształtują nie tylko nas, ale i nasz związek. Przede wszystkim dają nam możliwość poznania się ze strony, o której nawet sami nie wiedzieliśmy, że istnieje. To okazja do snucia marzeń, planów i dyskusji na zupełnie nowe tematy, czas, podczas którego delektujemy się wspólnymi chwilami, nie myśląc w ogóle o codziennych obowiązkach. Kiedy dziecko zaśnie, my przestajemy być choć na chwilę rodzicami i jesteśmy znowu tylko dwojgiem zakochanych w sobie osób. Gdy dziecię smacznie śpi w wózeczku, my mamy szansę na spokojnie poobserwować otaczający nas świat trzymając się za ręce. Po prostu jesteśmy sobą.
W życiu codziennym, które wypełnione jest obowiązkami, pracą i terminami ciężko o zachowanie balansu między tymi trzema ważnymi rolami. Mam wrażenie, że każdego dnia, na którąś z nich muszę niestety poświęcić mniej czasu. W trakcie wyjazdów jesteśmy razem przez 24 godziny na dobę i mamy możliwość nacieszyć się sobą równocześnie spełniając nasze własne marzenia. Z tego powodu zawsze będę dążyć do tego, abyśmy nasz urlop spędzali wspólnie jako rodzina. Przynajmniej dopóki nasze dziecko będzie chciało z nami jeździć ;-).
Zwiedzanie świata to dla mniej o wiele więcej niż tylko hobby. Dla mnie podróże mają o wiele głębsze znaczenie. To pasja, z której nie potrafiłabym zrezygnować. Coś co sprawia, że czuję się spełniona, co ma wpływ na to kim jestem.
Bardzo przyjemny i inspirujacy wpis! Wezme sobie do serca: „Nie zatrać siebie – najpierw bądź sobą, potem żoną, a dopiero na końcu matką.” To dopiero dotyczy mojej przyszlosci, ale na pewno jest to cenna rada. Poki co skupie sie na sobie 😀
Podczas naszych wspolnych podrozy na szczescie zawsze mielismy toalety z drzwiami, natomiast w Japonii trafialy sie toalety/lazienki cale przeszklone.. Druga polowka oczywiscie musiala warowac na korytarzu, podczas gdy szklana komnata byla zajeta 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję!
PolubieniePolubienie
Świetny wpis 🙂 „Nie zatrać siebie – najpierw bądź sobą, potem żoną, a dopiero na końcu matką.” – to cenna matczyna rada. NA szczęście dziś my – kobiety jesteśmy bardziej świadome tego, by myśleć również o sobie i mimo macierzyństwa czy małżeństwa, realizować swoje pasje 🙂
PolubieniePolubienie