Znacie ten problem, kiedy próbujecie zjeść kolację w restauracji, a wasze dziecko, które co prawda opanowało sztukę siedzenia, zaczyna się wiercić? Często pojawia się wtedy pytanie, czy tym razem uda nam się dokończyć posiłek bez przygód lub czy w ogóle coś zjemy?
W pewnym momencie dzieci są już zbyt ciekawe świata, aby mogły w spokoju wysiedzieć w wózku. Trzymanie ich na kolanach też przestaje się sprawdzać, gdyż stają się zbyt ruchliwe. Rodzic zaczyna się wtedy zastanawiać jak nakarmić swoją pociechę poza domem bez większych akrobacji? Zazwyczaj na ratunek przychodzą wtedy restauracyjne krzesełka dla maluchów. Jak wiemy rzeczywistość często odbiega jednak od naszych wyobrażeń. Meble te niestety nie wszędzie są ogólnie przyjętym standardem. Cóż począć, gdy nie ma gdzie posadzić dziecka? Kolana zawsze są opcją. Jednak wtedy możemy zapomnieć o spokojnym posiłku, kiedy maluch kręci się na wszystkie strony i próbuje zrzucić jedzenie z naszego talerza. Jeżeli na kolacje czy obiad wybraliśmy się w towarzystwie, to możemy spróbować zagrać w grę „Podaj dalej”. Wtedy szkraba przekazuje się kolejno z rąk do rąk do osoby, która już skończyła posiłek. Gorzej tylko, gdy nikt nam nie towarzyszy lub gdy wybraliśmy się właśnie na danie, które spożywa się wspólnie. W takich sytuacjach idealnym rozwiązaniem jest przenośne krzesełko do karmienia. Przyznać jednak muszę, że na rynku nie ma zbyt dużego wyboru. My zdecydowaliśmy się na produkt Mobiseat marki Totseat.
Jak wygląda?
Określanie tego produktu mianem krzesełka uważam za lekką przesadę. Tak naprawdę jest to kawałek materiału, który przymocowuje się do prawdziwego krzesła.
Po odpowiednim przygotowaniu siedziska dziecko siedzi w taki sposób, jakby zostało przypięte pasem do oparcia.
Wygląda to bezpiecznie, ale lepiej nie zostawiajmy dziecka bez nadzoru. Jak zresztą w przypadku każdego innego fotelika.
Co je wyróżnia?
Dobra jakość wykonania, łatwe zapięcie, rozmiar oraz kształt, który pasuje do wielu rodzajów krzeseł. Produkt zrobiony został z przyjemnej w dotyku bawełny i sprawia wrażenie wytrzymałego. Mamy więc nadzieję, że trochę nam posłuży. Jego „montaż” trwa ok. 30 sekund, pod warunkiem, że wiemy, jak to zrobić. Dlatego dla bezpieczeństwa własnego dziecka przeczytajcie wcześniej instrukcje obsługi. Gadżet został tak zaprojektowany, że pasuje do różnych modeli krzeseł, o czym przekonaliśmy się podczas ostatniego wyjazdu. Moim osobistym highlight´em jest zdecydowanie jego rozmiar. Po złożeniu i wsadzeniu do specjalnie przeznaczonego dla niego worka zamienia się w malutki tobołek, który zmieści się nawet do najmniejszej damskiej torebki. Idealnie nadaje się na wszelkiego rodzaju wyjścia czy wyjazdy.
Dodatkowe plusy
To „krzesełko” z powodzeniem można prać w pralce! Bez wyrzutów sumienia możemy pozwolić dziecku na samodzielne próbowanie potraw, nawet jeżeli będzie jadło całym sobą. Kawałki jedzenia mogą bezkarnie lądować na otaczającym go materiale. Krzesełko jest poza tym niezwykle lekkie, więc ograniczenia bagażowe nie stanowią dla niego problemu.
Krótko mówiąc: Polecamy! Więcej praktycznych gadżetów dla małych podróżników znajdziecie TU.
2 myśli w temacie “Przenośne krzesełko do karmienia”