Goodbye 2016!

Do tej pory grudzień był dla mnie czasem zadumy. Moje urodziny i zbliżający się Sylwester skłaniały mnie zawsze do przemyśleń o tym, czy był to dobry czy zły rok. Czy mając x lat jestem w tym miejscu, w którym chciałabym być.

W moim kalendarzu życia rok 2016 zapamiętam jako pierwszy rok kalendarzowy, który spędziliśmy od początku do końca z naszą córką. W naszym życiu dzieje się teraz tyle, że nie miałam nawet czasu zastanowić się nad tym, czy te 12 miesięcy spełniło moje oczekiwania. O jednym jestem jednak przekonana. Na pewno był to rok inny niż wszystkie do tej pory.

WP_20160723_11_54_52_Pro.jpg

Rok 2016 był na pewno bogaty w wachlarz różnych emocji: od strachu, niepewności, zdziwienia, niecierpliwości, wzruszenia, miłości po zachwyt. Większość z nich spowodowana była nowym członkiem rodziny. Niesamowite, że taki mały człowiek potrafi wyzwolić w nas tyle uczuć. Fascynujące, jak nasze emocje potrafią w jednej sekundzie przejść ze zniecierpliwienia w najprawdziwszy zachwyt oraz jak każdy dzień z dzieckiem może być wielką niespodzianką. W tym roku staliśmy się także ofiarami fenomenu „Czekam aż podrośniesz. Albo nie jednak nie dorastaj zbyt szybko”. Na początku nie mogliśmy się doczekać, aż nasza córka trochę podrośnie. Ciągle tworzyliśmy w głowie listę z planami, które moglibyśmy realizować jako rodzina. Teraz, gdy ma już 14 miesięcy odnosimy wrażenie, że czas ucieka w zastraszającym tempie. Czasem nachodzą nas myśli, czy na pewno zdążymy nacieszyć się naszym szkrabem. Boimy się, że moment, w którym nasz dziecko oznajmi nam: „Mamo, Tato, to jest Menel z gitarą, wprowadzam się do niego” przyjdzie szybciej niż nam się wydaję. Tak…”Menel z gitarą”… W ten sposób będzie określany każdy potencjalny chłopak naszej córki – tak przynajmniej twierdzi Pan Mąż.

Rok 2016 to jednak nie tylko rollercoaster uczuć, ale również czas realizacji marzeń i rodzinnych podróży. Przez te 12 miesięcy nasza córka odwiedziła 9 państw na dwóch kontynentach. Zaliczyła swoje pierwsze loty samolotem, helikopterem, jazdę statkiem, motorówką, gondolą i nie wiem czym jeszcze. Jesteśmy z siebie dumni, że udało nam się połączyć macierzyński z tacierzyńskim i że spędziliśmy ten czas jeżdżąc po świecie. Marzyliśmy o tym od momentu kiedy zaszłam w ciążę. 6 tygodni razem przez 24/h poza domem z dala od przyjaciół i rodziny dużo nam dało jako rodzinie. Każdemu polecam takie doświadczenie Cieszymy się, że mimo rodzicielskich obowiązków udało nam się pozostać ludźmi z pasją do podróży i że możemy ją  pielęgnować w zupełnie nowej konstelacji.

2016 to również czas, większych i mniejszych niepowodzeń. Nie można z nimi walczyć, ale można się dzięki nim wiele nauczyć. Najważniejsze, żeby wyciągnąć wnioski na przyszłość i nie oglądać się za siebie.

Rok 2016 wiązał się dla mnie także z próbą udowodnienia sobie i światu, że bycie rodzicem czy matką nie wiąże się z domowym aresztem. Nauczyłam się, że dzięki sprawiedliwemu podziałowi obowiązków nawet matka karmiąca jest w stanie wyjść z domu na dłużej niż tylko na zakupy do SuperSamu. Wcale nie trzeba rezygnować ze spotkań ze znajomymi, czy ze sportu. Tyczy się to także wyjść do kina, na kolację czy do teatru. Możliwy jest także szybszy powrót do pracy czy realizacja pasji. Znajdzie się nawet czas na babski wyjazd, co zamierzam przetestować w ten weekend. Wierzcie mi, to wszystko jest możliwe, gdy ma się przy boku partnera, który nie chce, aby świeżo upieczona mama zatraciła siebie w rodzicielstwie. Pomogli nam także nasi wyrozumiali i otwarci na dzieci przyjaciele, którzy nie mieli nic przeciwko temu, aby podczas naszych spotkań towarzyszył nam bobas. Nie zostaliśmy wykluczeni z towarzystwa, a nasi przyjaciele stali się dla naszej córki rodziną.

2016 to również czas, w którym niestety musieliśmy zrezygnować ze spontanicznych wyjść we dwójkę. W tym roku spędzaliśmy czas osobno lub razem z naszą córką. Udało nam się pójść na jedną randkę do kina. Postanowiliśmy obejrzeć „Dzień Niepodległości: Odrodzenie”. Jak wszyscy wiedzą, ten film akurat Oscara nie zdobędzie. Wieczór nie mógłby być bardziej romantyczny, prawda? A jednak… Wychodząc z kina Pan Mąż wsiadł do windy, której drzwi zamknęły się tuż za nim. Tak… zjechał beze mnie ;). Śmiejemy się, że dobrze, że to nie była nasza pierwsza randka, bo kto wie, jakby to wpłynęło na przyszłość naszego związku. Postanowiliśmy, że w 2017 będziemy więcej randkować. Co prawda spędzamy sporo czasu razem, ale jednak momenty poza domem, które mamy dla siebie jako para nie powalają na kolana. Dlatego zaplanowaliśmy, że w styczniu zrobimy podejście drugie.

2016 to również rok, w którym postanowiłam zrealizować przedsięwzięcie, z którym nosiłam się od lat. Zaczęłam prowadzić bloga. Jutro miną dokładnie dwa miesiące odkąd moje zapiski wyświetlają się na ekranach urządzeń moich czytelników. Nie żałuję, a wręcz dobrze się bawię. Mam nadzieję, że blog również w następnym roku będzie wzbudzał Wasze liczne zainteresowanie.

Postanowienia na 2017? Niech ten nadchodzący rok również będzie inny, nie gorszy, nie lepszy, po prostu inny. Chcemy wypełnić ten czas kolejnymi wyjazdami, Zaczynamy już w styczniu: na pierwszy ogień idzie Francja. Obiecaliśmy sobie także więcej czasu tylko we dwoje. Ja postanowiłam, że wezmę się wreszcie za przeczytanie sterty książek, która zgromadziła się na moim biurku. Nadal jednak będę odrzucała mądrości poradników rodzicielskich. Ponadto chcemy dalej pracować na byciem dobrymi rodzicami, dziećmi, przyjaciółmi i pracownikami. Z perspektywy świeżo upieczonej blogerki życzę sobie więcej czytelników i komentarzy pod moimi wpisami.

Dużo pracy przed nami! Trzeba zakasać rękawy i wziąć się do roboty.


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s