Kluczem do udanego wyjazdu z dzieckiem jest zasada 3 x KOCHAM.
Pierwsze KOCHAM tyczy się podróży. Żaden wyjazd nie ma sensu, jeżeli nie włożysz w niego swojego serca. Nigdy nie przekładaj miłości do kanapy nad miłość do przygody, ponieważ kanapa będzie zawsze czekać w tym samym miejscu, a przygoda może uciec nam z przed nosa. Nie zrozumcie mnie źle. Te rzeczy się wzajemnie nie wykluczają. Jednak, jak to w każdej miłości, chwilowa rozłąka dobrze robi i pozwala nam spojrzeć świeżym okiem na nas samych i wszystko wokół.
Nie mówię tutaj od razu o dalekich podróżach. Wystarczy spontaniczny wypad do znajomych lub wyjazd nad morze, jezioro, czy w góry. Jeżeli tego rodzaju wycieczkę traktujemy jak skomplikowaną logistycznie misję i szukamy powodów, dla których powinniśmy jednak zrezygnować z tego pomysłu, to oznacza to tylko jedno: dopadł nas tzw. „kanapowiec”. Jest to wirus, który najczęściej atakuje jesienią, gdy pogoda za oknem nie zachęca kompletnie do niczego. Kanapowiec wywołuje wrażenie, że tak bardzo kochamy naszą kanapę i ulubione powycierane spodnie, że nie jesteśmy w stanie się z nimi rozstać, a każde choćby najkrótsze rozstanie z nimi spowoduje uszczerbki na ciele i umyśle. Zdiagnozowałeś u siebie „kanapowca”? Nie panikuj! Kanapowiec nie utrzymuje się zbyt długo, jeżeli wykażesz odpowiednią motywację do walki z nim. Prędzej czy później miłość do przygody bierze górę. Na wszelki wypadek nie planuj od razu dalekiej podróży, bo gwarantuję, że może to być nieudana wycieczka. W takiej sytuacji trzeba podejść do tematu spokojnie i małymi kroczkami dążyć do przełamania strachu z wyjścia poza swoją strefę komfortu.
Drugie KOCHAM należy się dorosłemu kompanowi wycieczki (chłopakowi, mężowi, przyjaciółce, przyjacielowi itd.). Musicie lubić spędzać ze sobą czas, ponieważ wspólny wyjazd to praktycznie 24/h z tą samą osobą…Na wstępie trzeba ustalić wspólne cele i oczekiwania. W przypadku dużych rozbieżności to właśnie miłość do drugiej osoby ułatwi nam osiągnięcie kompromisu.
Co prawda dorosłego współtowarzysza można zostawić na trochę samego, gdy widzimy, że sytuacja robi się napięta. Tej metody nie zastosujemy jednak wobec towarzyszącego nam dziecka.
W ten sposób dochodzimy do ostatniego KOCHAM.
Miłość do dziecka przychodzi nam najłatwiej i kochamy je bez względu na to czy płacze, rozrabia i utrudnia nam życie. W takich momentach lubimy je trochę mniej, ale trwamy niezłomnie w tej miłości. Jednak wyjazd z potomstwem to zupełnie nowy sprawdzian dla naszego rodzicielstwa. Po pierwsze nie będzie przedszkola, babci czy sąsiadki, która na chwilę zajęłaby się dzieckiem. Po drugie musimy przestać być egoistami. Przy tworzeniu planu lub podejmowaniu decyzji nie liczą się już głównie nasze zachcianki, a komfort małego człowieka. Z niektórych rzeczy trzeba zrezygnować. Po trzecie zachowajmy umiar w spontanicznych inicjatywach w trakcie wyjazdu. Decyzje w kluczowych sprawach powinny być odpowiednio przemyślane. Inaczej ucierpi na tym przede wszystkim nasza pociecha. Podróż z dzieckiem zawsze będzie inna niż wszystkie. Wierzcie mi jednak, że ten wspólnie spędzony czas z dala od obowiązków domowych, pracy, komputera i innych przysłowiowych „rozpraszaczy” jest wart tych wyrzeczeń.
Myślę, że pamiętając o tej zasadzie 3 x KOCHAM stworzymy solidne podwaliny pod wspólną wycieczkę.
Nie oszukujcie się jednak, że dzięki niej unikniecie konfliktów i spięć. Każdy z nas jest inny. Ciężko o idealnie dobrane grono uczestników. Ważnym jest jednak, abyśmy spostrzegali naszą odmienność charakterów jako coś pozytywnego i się dzięki temu uzupełniali.